Nowości w pielęgnacji

Witajcie!

Za oknem prawdziwa złota jesień. Nawet jeśli czasem mocniej zawieje, czy też pada deszcz to i tak jesień jest moją ulubioną porą roku. Później następna w kolejności jest chyba wiosna.  Jesień to też czas kiedy poświęcam więcej uwagi na pielęgnację. Ostatnie tygodnie na półkach w mojej łazience pojawiły się nowości. Parę produktów używałam już kilka lat wstecz albo i kilka miesiący wstecz i wracam do nich po prostu, bo je lubię, dlatego nie wszystkie produkty są typową nowością ale większość owszem.

Zacznijmy zatem od włosów. Jestem posiadaczką włosów blond, dlatego co jakiś czas w mojej łazience goszczą produkty do tego rodzaju włosów. Firma Guhl jest mi dobrze znana już od dobrych 7-8 lat. Mają świetne produkty i każda seria jest naprawdę chwalona w blogosferze niemieckiej. Również i ja lubię ich produkty. Obecnie mam odżywkę i szampon z serii do włosów blond. Produkty pięknie podkreślają blond refleksy, włosy są miękkie w dotyku, łatwo się rozczesują. Ale co najważniejsze włosy nie są przesuszone. Z doświadzczenia wiem, że wszelkiego rodzaju szampony czy odżywki do włosów blond mają to do siebie, że często przesuszają włosy, stają się one puszące i w efekcie łamliwe. Natomiast Guhl jako jedyny nadaje włosom połysk i gładkość a przy tym pięknie podkreśla blond refleksy we włosach. Co jakiś czas do tej serii lubię powracać. Moja siostra też zachwalała sobie te szampony i odżywki z Guhl. Ich recenzje możecie sobie podglądnąć na jej blogu (reservedbeinspired). Swego czasu systematycznie przywoziłam jej serię, która nadaje objętości włosom u nasady, zachowując przy tym gładkość na długościach włosów. Z Guhl lubię także serię nawilżającą do włosów. Na równi z L'orealem czy Garnierem są to moje ulubione marki włosowe. Dostępność Guhla to niemieckie drogerie, często można go spotkać na promocjach. Koszt szamponu czy odżywki w cenie regularnej to ok. 3-4 euro.

Przejdźmy do pielęgnacji twarzy. Po tym jak się skończyła moja pomadka nawilżająca do ust, kupiłam sobie balsam do ust z Tisane. To mój ulubieniec z przed lat. Jak tylko mam do niego dostęp, to od razu zakupuję go. Moim zdaniem najlepszy produkt nawilżający do ust. Produkt chyba już kultowy i znany wszystkim. Odkryłam go dawno temu na wizaże. Produkt zawiera liczne wyciągi z ziół , miód, wit. E, olej z oliwek i olejek rycynowy. Bardzo dobrze nawilża usta, stają się miękkie, a o popękanych ustach można zapomnieć. Polecam ten produkt serdecznie. Szczególnie teraz  okresie jesienno-zimowym. Kupuję go w aptece. Świetny produkt w niewielkiej cenie. Jedyny minus to może sposób aplikacji, bo produkt znajduje się w słoiczku. Mi to osobiście nie przeszkadza z racji świetnego działania! Cena ok. 10 zł.

Kolejne dwa produkty to nowości w mojej łazience. Krem pod oczy z Alterra z dodatkiem orchideii jest mi dobrze znany z blogosfery. Po tym jak mi się skończył krem z Soraya, postanowiłam albo wrócić do ulubieńca z Sebamed albo dać szansę wychwalanemu kremowi z Alterra. Krem z Sebamed kosztuję ok. 7 euro a ten z Alterra ok. 3,75 euro. Zdecydowałam się na Alterra, bo powoli rozglądam się za produktami dostępnymi w polskich drogeriach, więc szukam odpowiedników dostepnych w Polsce. Po paru dniach stosowania moge powiedzieć, że krem pod oczy z dodatkiem orchodei świetnie się spisuję. Zdaję się, że równie dobrze nawilża jak mój ulubieniec z Sebamed. Ma białą i gęstą konsystencję. Krem absolutnie nie uczula i nie szczypie w oczy. Zawiera Q10 i dziala przeciwzmarszczkowo. Aczkolwiek ja w takie działanie, cuda i obetnice w kremach nie wierzę. Będę go testować dalej. Być może znalazłam o połowę tańszy odpowiednik mojego ulubieńca, dostępny w polskiej drogerii. Dajcie znać czy znacie ten krem.

Swoją przygodę z olejkami do twarzy nie zbyt miło wspominam. Kiedyś bardzo mnie uczulił naturalny olejek z Alverde. Dostałam wyprysków. Robiłam parę podejść do tego olejku aż wyrzuciłam produkt do kosza. Za to moja siostra chwali sobie ten produkt. Przegladając od lat produkty dostępne w drogeriach i czytajac mnóstwo recenzji o różnych produktach, nie mogłam znaleźć nic o dobym składzie. Często produkty naturalnych marek zawierają alkohol w składzie i to już na drugim miejscu , a także inne nieciekawe składniki. Wiec nawet i przy naturalnych markach warto czytać składy. Po długich poszukiwaniach zdecydowałam się na Karotten-Öl czyli olejek marchewkowy marki Diaderma. Dlaczego?  Za świetny skład. Olejek składa się głównie (13 pierwsych pozycji w składzie) z wyciągów z roślin i ziół i faktycznie zawiera on oleje.  Zawiera wyciągi m.in. z szałwii, rumianku, olej z avocado, olej migdałowy ... . Moim zdaniem w składzie nie ma żadnych podejrzanych składników. Nałożony na twarz mamy wrażenie, że stajemy się na chwilę marcheweczką, po czym produkt pięknie wchłania się w cerę, dając gładką, rozjaśnioną, a przede wszystkich nawilżoną cerę. Nie uczula, moim zdaniem wszystkie zaczerwienienia znikają. Stosuję ten olejek na noc. Mój absolutny faworyt w pielęgnacji, szczególnie teraz w okresie jesienno-zimowym. Zdecydowanie za późno się na niego zdecydowałam. Polecam ten produkt. Koszt ok. 4-5 euro.

Bedąc ostatnio we Francji, zdecydowałam się na zakup płynu micelarnego. Z racji tego, że mój różowy garnier się wtedy kończył, był to doskonały moment aby w końcu zdecydować się na produkt tak chwalony w internecie. Mixa jest nieco droższa od Garniera. Mam wersję do skóry zaczerwienionej i wrażliwej. Co mogę o tym produkcie powiedzieć? Nie był wart swojej ceny. Nie radzi sobie aż tak dobrze ze zmywaniem makijażu jak to robi mój ulubieniec z Garniera. Skład płynu z Mixy również różni się od tego z Garniera i jest do tego dłuższy. Płyn micelarny z Mixa jest naprawdę dobry ale nie aż tak dobry jak mój ulubieniec z Garniera. Mixa nie uczula, ma również działanie kojące, co też mogę potwierdzić.

To chyba tyle na dziś. Życzę Wam spokojnej niedzieli, dobrego odpoczynku, a także dobrego startu w nowy tydzień. Wkrótce pojawi się wpis o nowościach w kolorówce.

Pozdrawiam i do następnego.

Monwa :-) :*

7 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie bardzo ten krem z orchideą i poluję na niego, ale coś ostatnio nie mogę go dostać w Rossmannie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde jest pryzjemny w uzytkowanie a przede wszystkim czuc ze nawilza :-)

      Usuń
  2. Balsam do ust jest moim faworytem w jesiennej kosmetyczce od kilku lat. Swój pierwszy dostałam od przyjaciółki na urodziny i długo nie mogłam się pogodzić z tym, że tak szybko mi się skończył. Należy do tych balsamów, które szybko nawilżają i jednocześnie regenerują moje usta. :)

    Chętnie spróbowałabym tych preparatów do włosów, zwłaszcza, że wypowiadasz się o nich w tak pochlebny sposób, a ich cena, nawet w euro, nie odstrasza. :)

    Buziaki, theviktoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Duet Guhl chętnie bym przetestowała :) Również mam blond włosy, więc myślę, że mógłby to być strzał w 10! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlosy blond z natury sa problematyczne i suche. I Guhl jako jedyny nadaje sie do wlosow blond, a przetestowalam juz wiele John Frieda, Balea, .... :-)

      Usuń
  4. O nie zgodzę się. Mi kupowałaś wersję przeciw przetłuszczaniu się włosom u nasady oraz nawilżające w dalszej części :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisalam wlasnie ze nadajacy objetosci u nasady a zachowujacy gladkosc na dlugosciach wlosow! :-)

      Usuń

Copyright © 2016 monwapl , Blogger