Korektor Astor Perfect Stay vs. Essence Stay All Day

Korektor Astor Perfect Stay vs. Essence Stay All Day
Dziś   przychodzę do Was z recenzją korektorów drogeryjnych. Krótko opiszę i porównam korektor Astor Perfect Stay 24h i korektor marki Essence Stay All Day 16h. Niestety szafę Astora wycofali, ale może szuka ktoś zamiennika tego produktu, więc pomyślałam, że zrobię recenzję, zanim wyrzucę puste opakowanie z Astora.


OGÓLNE INFORMACJE

W obu przypadkach są to produkty płynne, w środku z aplikatorem. Plusem aplikatora jest to, że pozwala on na szybką i czystą aplikację. Pojemność korektora z Astora to 6,5 ml, a z Essence 7 ml. Obydwa korektory to produkty drogeryjne za przystepną cenę.

KOLOR

Korektor z Astora w odcieniu 001 Ivory idzie w kierunku tonacji beżowej, neutralnej. Korektor z Essence w odcieniu 10 Natural Beige jest lekko ciemniejszy i bardziej w tonacji pomarańczowej. Co ciekawe różnica odcieniu po nałożeniu na twarz jest naprawdę niewielka, prawie niezauważalna.


TRWAŁOŚĆ

Jeżeli chodzi o trwałość, to wypadają wspomniane produkty tak samo. Obydwa przetrwają cały dzień, nawet w wysokich temepraturach. Używam ich pod oczy. Powiedziałabym, że ich krycie jest dobre w kierunku bardzo dobre. Korektory nie tworzą jakiejś warstwy (jak w pryzpadku korektora z Catrice), powiedziałabym, że idealnie stapiają się z cerą i pozostają na swoim miejscu do końca dnia.

MOJE OPINIA

Nie nazwałabym korektora Essence dobrym zamiennikiem produktu z Astora. Jestem bardzo wyczulowa jeśli chodzi o tonację. Uważam, że produkt z Astora lepiej spełniał moje oczekiwania co do koloru, był to korektor bardziej w tonacji neutralnej. Wiem jednak, że w drogerii, już nic jaśniejszego od Essence raczej nie ma, przynajmniej nie w Niemczech. A z racji tego, że niewiele kosztuje i stapia się ładnie z cerą, pozostanę wierna teraz marce Essence.

Jakie są Wasze ulubione korektory? Co polecacie w neutralnej tonacji?

Pozdrawiam i do następnego.
Monwa:* <3

Podkład Revlon Colorstay vs. Bell Mat & Cover Hypoallergenic

Podkład Revlon Colorstay vs. Bell Mat & Cover Hypoallergenic
Witam Was ponownie kosmetycznie. Zanim wyrzucę puste opakowanie mojego ulubionego podkładu z Revlona Colorstay do cery mieszanej i tłustej, pomyślałam, ze zrobię porównanie do matująco- kryjącego podkładu hypoalergicznego z Bell.


OGÓLNE INFORMACJE

Obydwa podkłady można znaleźć w drogerii w Polsce za przystępną cenę. Jeżeli kupimy Revlona w regularnej cenie, to jest on dużo droższy od Bell, dlatego polecam kupowanie online. W Niemczech kosztuje Revlon ok. 7-8 euro (dostepny tylko online), natomiast Bell ok. 6 euro (dostepny obecnie w drogerii). Pojemność pierwszego to 30 ml, natomiast tego drugiego 30 gr. Podkad z Revlona dostaniemy w szklanym flakonie, a nowa wersja zawiera dodatkowo pompkę, co ułatwia nam dozowanie produktu. Podkład z Bell znajduje się w tubce i należy go wyciskać. Uważam, że zarówno jeden jak i drugi produkt można w 100% do końca zużyć, na co pozwalają opakowania. Producenci wspomnianych podkładów zapewniają nas o wysokiej trwałości, kryciu a także o matującym efekcie.  Niestety tylko podkład Revlona zawiera SPF i wynosi on 15. Atutem produktu z Bell jak zapewnia nas producent jest to, ze jest hypoalergiczny. Podkłady mają konsystencję lejącą, ale nie spływaja z ręki. Z pewnością nie jest to typowa pasta.

KOLOR

Podkład z Revlonu mam w odcieniu 150 Buff. Jest to piekny w 100% beżowy, neutralny odcień, który ciężko spotkać w drogerii czy w innych podkładach wysokopółkowych. Podobnego odcieniem nie znalazłam innego takiego podkładu, który idealnie pasowałby do mojej cery. Jeżeli chodzi o Bell to tonacja jest barzo zbliżona, mam go w odcieniu 01 Nude. Obojetnie, czy to na twarzy czy na ręce, wypada on tak jak Revlon. Jeżeli ktoś jest tak uczulony i krytyczny jak ja w kwestii koloru i będzie te dwa produkty do siebie porównywał, odnajdzie lekką, ale naprawdę niewielką różnicę w tonacji. Bell jest po prostu minimalnie ciemniejszy, ale tak jak mówię, różnica jest minimalna i prawie niezauważalna.
 

TRWAŁOŚĆ

Jeżeli chodzi o trwałość i krycie to tutaj dostrzeżemy lekką różnicę. Moim zdaniem Revlon lepiej kryje. Revlona zaliczyłabym do podkładów mocno kryjących, natomiast Bell do średniokryjących. Ten matujący efekt również dłużej się utrzymuje w przypadku Revlona. Choć w strefie T szczególnie na nosie lubi trochę spływać, zwłaszcza przy wyższych temepraturach. W przypadku Bell podkład jeśli schodzi, to równomiernie i bez plam. Należy również zaznaczyć, że aby uniknąć efektu masku nie można nakładać Revlona w dużych ilościach, bo można przesadzić. Wystarczy niewielka jego ilość, aby uzyskać naturalny efekt, a przy tym pełne krycie.

MOJA OPINIA 

Zdecydowanie moim faworytem jest Revlon, który na wielkie wyjścia jest dla mnie niezastąpiony. Także ten odcień neutralny beżowy jest idealny dla mnie, nie ma przejść między szyją, a twarzą. Co do koloru jest bardzo krytyczna i inne podkłady testuję w drogeriach czy perfumeriach mając w ręce swojego Revlona. Lubię go za trwałość, a także, że na wielkich wyjściach mogę zawsze na nim polegać i zawsze świeżo wygladać. Od długiego czasu w zwykłe dni nie potrzebuję jednak takiego krycia i chętnie sięgałam bo CC krem z Bell. Jednak nie mam do niego dostępu, więc zamiennik na Mat & Cover tej samej marki jest jak najbardziej mile widziany, bo podkład spełnia moje oczekiwania. Do tego bardzo przyjazna cena i od niedawna jego dostepność w niemieckiej drogerii. Jeżli ktoś zatem szuka dobrego lżejszego zamiennika Revlona w odcieniu 150 Buff, z pewnością może zdecydować się na Bell w odcieniu 01 Nude. Ze swojej strony polecam podkład z Bell, bo jak najbardziej przyjemnie mi się go używa. Oczywiście atutem tych podkładów jest ich cena, bo przyjazna prawie na każdą kieszeń.

Znacie te podkłady? Polecacie jakiś inny podkład w beżowej tonacji?

Pozdrawiam i do następnego.

Monwa:* <3

Nowości w kolorówce

Nowości w kolorówce
Nowości w kolorówce pojawiają się u mnie od długiego czasu dość rzadko, a to dlatego, że mam raczej swoje stałe kosmetyki, a dodatkowo mój makijaż podobnie wygląda każdego dnia. Po latach wiem jakie kolory mi odpowiadają i z jakimi markami się lubię. Nie mniej jednak zawsze coś nowego trafi w moje ręce. Tak naprawdę nie są to do końca takie nowości, bo wiele kosmetyków mam już od dłuższego czasu, albo po prostu po denku zakupiłam je ponownie, co zaraz przeczytacie.


Po tym jak zostałam wycofana szafa Astora zarówno w Polsce jak i w Niemczech, musiałam rozejrzeć się  za czymś nowym z kategorii korektor. Byłam zadowolona z korektora marki Astor, najlepszy korektor jaki miałam. Pasowała mi cena, a przede wszystkim odcień. Produkt się jednak skończył i przechodząc między półkami w drogerii wpadł mi w oko korektor marki Essence. W drogerii jest jednak ciężko znaleźć jasny beżowy korektor, nie idący w tonację różową, a do tego żeby się jeszcze ładnie stapiał z cerą. Wiele korektorów przez lata już wypróbowałam. Ostatecznie zdecydowałam się na długotrwały korektor z serii Stay All Day 16 h w odcieniu 10 Natural Beige. Ku mojego zaskoczeniu korektor pięknie się stapia z cerą i jest delikatnie w innej tonacji od produktu z Astora, troszkę ciemniejszy co jest jego minusem, idzie bardziej w pomarańczową tonację. Moim zdaniem nie jest to 1:1 beż jak w przypadku podkładu Revlon CS 150 Buff. Polubiłam się jednak z tym produktem i z pewnością pozostanie ze mną na dłużej, o ile produktu nie wycofają. Nic innego jaśniejszego w drogerii nie znalazłam. Na plus oprócz jego ceny, jest oczywiście pędzelek, który umożliwa szybką i czystą aplikację.

Drugim nowym produktem, a w zasadzie zakupionym ponownie, jest tusz do rzęs marki Max Factor 2000 Calorie. Klasyk znany wszystkim od lat, nie muszę przedstawiać. Uważam, że marka ta podobnie jak L'oreal mają najlepsze tusze do rzęs. Tusz ten ma zwykłą niesilikonową szczoteczkę. Pięknie pogrubia rzęsy, tworząc efekt sztucznych rzęs i nie sklejąjąc ich przy tym. Nie robi efektu pandy pod oczami i nie kruszy się. W porównaniu do L'oreala jest dużo tańszy. 

Kolejny produkt to tak naprawdę nowość w mojej kolorówce. Lubię czerwienie ale te połyskujące i soczyste. Pomadki lubię za trwałość ale nie za efekt. Na co dzień sięgam częściej do błyszczyków. To właśnie błyszczyki lubię za efekt. Po długich poszukiwaniach znalazłam idealny odcień czerwonego, a do tego w formie trwałego błyszczyku, bo mowa tu o lakierze do ust. Od zwykłego błyszczyka różni się trwałością, która przypomina dobrą pomadkę. Lakier do ust z Manhattanu Lip Lacquer w odcieniu 10 C Roaring Red uwielbiam za super trwałość. Po nałożeniu pozostaje na swoim miejscu, nie rozmazuje się i nie skleja ust. Chętnie sięgam po ten produkt. Zdarza mi się go nakładać też na pomadkę. Polecam ten produkt serdecznie.

Przez lata byłam wierna znanemu dobrze w sieci eyelinerowi z L'oreala. Niestety zawsze miałam do niego zastrzeżenia, że jego pędzelkiem nie można precyzyjne namalować kreski. Jak się skończył postanowiłam poszukać czegoś nowego. Poczytałam oponie w sieci i zdecydowałam się na produkt dużo tańszy od wspomnianego, a mianowicie na wodoodporny płynny eyeliner w pędzelku marki Catrice. To był strzał w dziesiątkę, bo nawet laik może namalować jaskółkę, czy jakąs inną cienką kreskę. Zasługa tu oczywiście dobrego pędzelka, który jest bardzo cienki. Eyeliner nie kruszy się i nie odbija się na powiekach. Do poprzedniej marki już nigdy nie powrócę. Malowanie kreski produktem z Catrice teraz to czysta przyjemność.  

Ostatni produkt to nowość w mojej kosmetyczce. Skończył mi się CC Cream z Bell, a także Revlon CS. W Niemczech nie ma i nie było tych marek w drogeriach. Nie opłacało mi się zamawiać online samego podkładu. Całkiem przypadkiem odkryłam w drogerii szafę Bell, która weszła za Astora. Ucieszyłam się ogromnie bo lubię tę markę. Mojego CC kremu nie było, ale pomyślałam, że zdecyduje się na podkład Mat & Cover z serii hypoalergicznej w odcieniu 01 Nude. Uważam, że mocniej kryje od CC kremu ale nie tak mocno jak Revlon CS. Lubię jednak ten podkład z Bell za odcień, które idealnie stapia się z moją cerą. Przypudrowany lekko podkład wytrzymuje bez problemu cały dzień na twarzy, przetrwa w miarę wysokie temperatury. Dla mnie to świetne rozwiązanie, gdy nie mam dostępu do Revlona albo CC kremu z Bell. Do tego bardzo przyjemna cena, więc polecam. Odcieniem niewiele odbiera od 150 Buff, kolor Nude idzie naprawdę w tonację beżową.

Pozdrawiam i do następnego.
Monwa:* <3


Copyright © 2016 monwapl , Blogger