Nowości w kolorówce

Nowości w kolorówce pojawiają się u mnie od długiego czasu dość rzadko, a to dlatego, że mam raczej swoje stałe kosmetyki, a dodatkowo mój makijaż podobnie wygląda każdego dnia. Po latach wiem jakie kolory mi odpowiadają i z jakimi markami się lubię. Nie mniej jednak zawsze coś nowego trafi w moje ręce. Tak naprawdę nie są to do końca takie nowości, bo wiele kosmetyków mam już od dłuższego czasu, albo po prostu po denku zakupiłam je ponownie, co zaraz przeczytacie.


Po tym jak zostałam wycofana szafa Astora zarówno w Polsce jak i w Niemczech, musiałam rozejrzeć się  za czymś nowym z kategorii korektor. Byłam zadowolona z korektora marki Astor, najlepszy korektor jaki miałam. Pasowała mi cena, a przede wszystkim odcień. Produkt się jednak skończył i przechodząc między półkami w drogerii wpadł mi w oko korektor marki Essence. W drogerii jest jednak ciężko znaleźć jasny beżowy korektor, nie idący w tonację różową, a do tego żeby się jeszcze ładnie stapiał z cerą. Wiele korektorów przez lata już wypróbowałam. Ostatecznie zdecydowałam się na długotrwały korektor z serii Stay All Day 16 h w odcieniu 10 Natural Beige. Ku mojego zaskoczeniu korektor pięknie się stapia z cerą i jest delikatnie w innej tonacji od produktu z Astora, troszkę ciemniejszy co jest jego minusem, idzie bardziej w pomarańczową tonację. Moim zdaniem nie jest to 1:1 beż jak w przypadku podkładu Revlon CS 150 Buff. Polubiłam się jednak z tym produktem i z pewnością pozostanie ze mną na dłużej, o ile produktu nie wycofają. Nic innego jaśniejszego w drogerii nie znalazłam. Na plus oprócz jego ceny, jest oczywiście pędzelek, który umożliwa szybką i czystą aplikację.

Drugim nowym produktem, a w zasadzie zakupionym ponownie, jest tusz do rzęs marki Max Factor 2000 Calorie. Klasyk znany wszystkim od lat, nie muszę przedstawiać. Uważam, że marka ta podobnie jak L'oreal mają najlepsze tusze do rzęs. Tusz ten ma zwykłą niesilikonową szczoteczkę. Pięknie pogrubia rzęsy, tworząc efekt sztucznych rzęs i nie sklejąjąc ich przy tym. Nie robi efektu pandy pod oczami i nie kruszy się. W porównaniu do L'oreala jest dużo tańszy. 

Kolejny produkt to tak naprawdę nowość w mojej kolorówce. Lubię czerwienie ale te połyskujące i soczyste. Pomadki lubię za trwałość ale nie za efekt. Na co dzień sięgam częściej do błyszczyków. To właśnie błyszczyki lubię za efekt. Po długich poszukiwaniach znalazłam idealny odcień czerwonego, a do tego w formie trwałego błyszczyku, bo mowa tu o lakierze do ust. Od zwykłego błyszczyka różni się trwałością, która przypomina dobrą pomadkę. Lakier do ust z Manhattanu Lip Lacquer w odcieniu 10 C Roaring Red uwielbiam za super trwałość. Po nałożeniu pozostaje na swoim miejscu, nie rozmazuje się i nie skleja ust. Chętnie sięgam po ten produkt. Zdarza mi się go nakładać też na pomadkę. Polecam ten produkt serdecznie.

Przez lata byłam wierna znanemu dobrze w sieci eyelinerowi z L'oreala. Niestety zawsze miałam do niego zastrzeżenia, że jego pędzelkiem nie można precyzyjne namalować kreski. Jak się skończył postanowiłam poszukać czegoś nowego. Poczytałam oponie w sieci i zdecydowałam się na produkt dużo tańszy od wspomnianego, a mianowicie na wodoodporny płynny eyeliner w pędzelku marki Catrice. To był strzał w dziesiątkę, bo nawet laik może namalować jaskółkę, czy jakąs inną cienką kreskę. Zasługa tu oczywiście dobrego pędzelka, który jest bardzo cienki. Eyeliner nie kruszy się i nie odbija się na powiekach. Do poprzedniej marki już nigdy nie powrócę. Malowanie kreski produktem z Catrice teraz to czysta przyjemność.  

Ostatni produkt to nowość w mojej kosmetyczce. Skończył mi się CC Cream z Bell, a także Revlon CS. W Niemczech nie ma i nie było tych marek w drogeriach. Nie opłacało mi się zamawiać online samego podkładu. Całkiem przypadkiem odkryłam w drogerii szafę Bell, która weszła za Astora. Ucieszyłam się ogromnie bo lubię tę markę. Mojego CC kremu nie było, ale pomyślałam, że zdecyduje się na podkład Mat & Cover z serii hypoalergicznej w odcieniu 01 Nude. Uważam, że mocniej kryje od CC kremu ale nie tak mocno jak Revlon CS. Lubię jednak ten podkład z Bell za odcień, które idealnie stapia się z moją cerą. Przypudrowany lekko podkład wytrzymuje bez problemu cały dzień na twarzy, przetrwa w miarę wysokie temperatury. Dla mnie to świetne rozwiązanie, gdy nie mam dostępu do Revlona albo CC kremu z Bell. Do tego bardzo przyjemna cena, więc polecam. Odcieniem niewiele odbiera od 150 Buff, kolor Nude idzie naprawdę w tonację beżową.

Pozdrawiam i do następnego.
Monwa:* <3


4 komentarze:

  1. Z tych kosmetyków miałam tylko tusz z Max Factora i jest to mój najlepszy tusz, jaki do tej pory miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czemu wycofali Astora, wiesz może? Mam korektor Astor, a nawet dwa i marzę by już się skończyły, bo totalnie mi nie odpowiadają, zbyt tępe, podkreślają skórki i robią lekkie ciastko :)
    Opakowanie pomadki z Manhattanu do złudzenia przypomina mi Lip Lacquer z L'Oreala :)
    Zostawiam obserwację kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesc kochana. Dziekuje za obserwacje i do Ciebie zajrze! :-) Powiem Ci ,ze nie mam pojecia dlaczego wycofali szafe Astora. Siostra wspomniala mi, ze podobno Max Factor przejal Astora. Moze zlikwidowali szafe i powieksza teraz Max Factora. Z kosmetykami tak wlasnie jest, ze trzeba testowac, bo co jednej osobie odpowiada innej juz nie. To jest normalne. Dlatego ciesze się, ze sa blogi i recenzje, bo kazdy znajdzie cos dla siebie. :-) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. tusz max factor znam, ale u mnie błyskawicznie zasycha ;/ ciekawa jestem podkładu z Bell

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 monwapl , Blogger